Hard Rock Business
Dziewiątego sierpnia Wojciech Balczun zrezygnował z funkcji szefa Ukraińskich Kolei. Swoją reformatorską misję prowadził tam przez ponad rok, od czerwca 2016 roku. Pracę w kijowskim biurze łączył z on grą w hard-rockowej grupie Chemia. Po roku okazuje się, że biznes na Ukrainie ma wiele wspólnego z muzyką graną przez ten zespół – jest on naprawdę ciężki. W tym krótkim tekście postaram się przedstawić jego najważniejsze osiągnięcia oraz porażki, a także zastanowię się nad przyczynami odejścia.
Balczun przyjechał do Kijowa w aurze utalentowanego menedżera, a jednocześnie w ramach szerszego trendu sprowadzania fachowców z zagranicy, którzy mieli modernizować poszczególne obszary życia i wspierać reformy. Wcześniej jego kluczowym osiągnięciem było wyprowadzenie na prostą państwowego PKP Cargo. Przeprowadził tam restrukturyzację, przygotował spółkę do wprowadzenia na giełdę, za jego rządów mogła się ona pochwalić odzyskaniem rentowności. Podobne zadanie postawiono przed nim na Ukrainie.
Przy bliższym spojrzeniu okazuje się jednak, że podobieństwo pomiędzy pracą w Kijowie i w Warszawie było ograniczone. Balczun musiał zmierzyć się z oczywistymi wyzwaniami w postaci odmiennej kultury biznesowej, korporacyjnej oraz bariery językowej. Z pewnością wymagające było też dostosowanie się do większej zależności od rządu i wydarzeń politycznych. Problemem była także korupcja, z którą rząd walczy, ale której wyplenienie to zadanie na lata. Kolejne wyzwanie związane było z innym, bardziej zintegrowanym modelem funkcjonowania państwowego przedsiębiorstwa kolejowego na Ukrainie. W Polsce Balczun zajmował się „jedynie” kolejowym transportem towarowym, natomiast w Kijowie został szefem potężnego organizmu, w ramach którego był odpowiedzialny także za przewozy pasażerskie oraz infrastrukturę. Co więcej, na Ukrainie o wiele większe jest znaczenie kolei dla całego systemu transportowego kraju, a rynek jest o wiele mniej konkurencyjny – państwowy gigant jest właściwie monopolistą. Punkt startowy firmy również był jedynie pozornie podobny do stanu PKP Cargo na początku kadencji Balczuna – finanse oraz tabor (około 75% wagonów i lokomotyw ma ponad 30 lat) były w o wiele gorszym stanie niż w Polsce kilka lat wcześniej. Silna była również wewnętrzna opozycja, wykorzystująca niejasne mechanizmy dla prowadzenia swoich półlegalnych interesów. Wszystkie te okoliczności skomplikowały misję zarządu, który jednak może się pochwalić pewnymi sukcesami.
Menedżer przede wszystkim rozliczany jest z wyników finansowych, a te bez wątpienia świadczą na korzyść Polaka: w 2016 roku wprawdzie zanotowano jeszcze stratę netto rzędu 7,3 mld UAH, ale i tak była ona o 9,5 mld UAH mniejsza niż rok wcześniej, natomiast w pierwszych 5 miesiącach tego roku wynik netto był bliski zera. Odbicie gospodarcze sprzyjało też poprawie wyników transportowych oraz zwiększeniu inwestycji. Przygotowana została też strategia na kolejne lata, kładąca nacisk na niezbędne inwestycje oraz poprawę produktywności.
Równie istotnym aspektem działalności Balczuna była modernizacja i poprawa jakości usług. Na kilku trasach znacząco skrócił się czas przejazdu, w dużej części dzięki zwiększaniu zasięgu przyspieszonych pociągów kategorii „InterCity +”, wprowadzono także mobilną aplikację do zakupu biletów. „Konikiem” prezesa było jednak rozszerzanie siatki połączeń z krajami Unii Europejskiej, zwłaszcza z Polską, ale też Słowacji, Węgier, Czech. Wszystko to przyczyniło się do poprawy ogólnego wizerunku przedsiębiorstwa, które stało się jednym z „biegunów modernizacji” ukraińskiej gospodarki.
Wydaje się więc, że nie było powodów do wcześniejszego zakończenia jego kadencji. Z czasem jednak rosło natężenie ataków medialnych na władze spółki; dotyczyły one głównie „zbyt powolnych reform” oraz „tolerowania korupcji”. Na światło dzienne wychodziły coraz silniejsze tarcia w relacji z ministrem infrastruktury Wołodymyrem Omelianem, popartym ostatnio przez prokuratora generalnego Jurija Łucenkę. Obaj są bliskimi współpracownikami prezydenta Poroszenki, jawny konflikt z nimi mógł więc sugerować, że Balczun naruszył interesy tego obozu. W tym czasie Omelian oskarżał Balczuna i jego ekipę o brak przejrzystości i niejasne sprawy, nie krył również satysfakcji po jego odwołaniu. Cała ta sytuacja pozostawia niezbyt dobre wrażenie, że względnie zdecydowanej retoryce „reformowania kraju” ciągle towarzyszą zakulisowe gry o wpływy.
Czy można napisać, że Wojciech Balczun odniósł na Ukrainie sukces? Z pewnością na jego korzyść świadczą wyniki finansowe oraz postępy w modernizacji. Dobrze wpisał się w nurt rosnącego poczucia patriotyzmu na Ukrainie – prowadzi ukraińskojęzyczny profil na Facebooku, na którym wykazywał zainteresowanie sprawami kraju nie tylko związanymi z koleją. Dzięki temu zyskał spore grono zwolenników, jednak konflikty z częścią władz przyczyniły się również do mobilizacji przeciwników. Wydaje się, że po ponad roku rządów, polski prezes wyprowadził Koleje Ukraińskie na właściwy szlak. Jednak ewentualna kontynuacje tej drogi zależy od nowego zarządu, który zostanie wyznaczony de facto przez ekipę Poroszenki.
Tomasz Mataczyński