Zmiana warty na Hradzie?
12 i 13 stycznia Czesi, po raz drugi w wyborach bezpośrednich, wybiorą nowego prezydenta. Do walki o najwyższy urząd w państwie stanęło dziewięciu kandydatów.
Faworytem wyborów jest urzędujący prezydent Miloš Zeman, w sondażach na dalszych miejscach plasują się były przewodniczący Państwowej Akademii Nauk Jiří Drahoš oraz przedsiębiorca i autor tekstów piosenek Michal Horáček. Jedynie ci trzej kandydaci do rejestracji swoich kandydatur wykorzystali podpisy zbierane wśród obywateli (ordynacja kładzie wymóg przedstawienia 50 tysięcy podpisów wspierających daną kandydaturę).
Pozostali kandydaci przedstawili podpisy poparcia parlamentarzystów. W takim przypadku, ordynacja wymaga przedłożenia poparcia 10 senatorów (na ogólną liczbę 81), bądź 20 posłów (z 200). Stawkę pretendentów o Zamek Praski uzupełniają: były premier i lider konserwatywnej partii ODS Mirek Topolánek; były ambasador we Francji Pavel Fischer; aktywista Marek Hilšer, muzyk i lider planktonowej partii Rozumni Petr Hannig; były szef Škody Auto Vratislav Kulhánek oraz szef Stowarzyszenia Przemysłu Obronnego Jiří Hynek. Prezentowana lista kandydatów nie musi okazać się ostateczną.
W ostatnich dniach wybuchł spór o to, ilu kandydatom poparcia może udzielić jeden parlamentarzysta. Na przekór ordynacji, która stanowi (art. 21 ust. 2), że każdy obywatel, poseł i senator mogą poprzeć tylko jednego kandydata, urzędnicy odpowiedzialnego za proces wyborczy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przedstawili stanowisko, że posłowie i senatorowie mogą poprzeć dowolną liczbę kandydatów. Nazwisko senatora Tomáša Czernina ma znajdować się zarówno wśród wspierających Mirka Topolánka, jak i Pavla Fischera. Ewentualna sądowa weryfikacja listy podpisów może wykluczyć z walki byłego premiera (dostarczył listę zawierającą dokładnie 10 nazwisk wspierających go senatorów). MSW deklaruje, że jest pewna swojej wykładni przepisów.
Rzucającą się w oczy cechą listy kandydatów jest brak oficjalnego kandydata którejkolwiek z partii obecnych w Izbie Poselskiej. Partie polityczne skupiły swoją uwagę na tegorocznych wyborach parlamentarnych i nie przejawiły formalnego zainteresowania drugą osłoną maratonu wyborczego.
Dla partii w których interesie leży ponowny wybór Miloša Zemana (przede wszystkim dla zwycięzcy wyborów parlamentarnych ugrupowania ANO Andreja Babiša), brak własnego kandydata jest próbą zjednania sobie ośrodka prezydenckiego w obliczu trwających negocjacji koalicyjnych. Włączając się do dyskusji o składzie nowego rządu, prezydent Zeman – dość swobodnie interpretując konstytucję – zdążył już zasugerować, że tolerować będzie istnienie rządu niezdolnego do uzyskania votum zaufania Izby Poselskiej, zaś w przypadku wyczerpania się formuły „trzech kroków” przy powoływaniu nowego gabinetu, prezydent nie skorzysta z przysługującego mu prawa do rozpisania przedterminowych wyborów. Dla Babiša taki czek in blanco wystawiony przez ponadpartyjnego polityka jest więcej warty niż obsadzenie urzędu prezydenta swoim nominatem. Dodatkowo dla innych partii które rezygnując z wystawienia własnego kandydata de facto wsparły Zemana – narodowców Tomia Okamury i komunistów – urzędujący prezydent ze swoim stosunkiem do kwestii imigracji czy polityką wobec Rosji, jest na tyle popularny wśród własnego elektoratu, że samodzielny start w wyborach prezydenckich byłby znacząco słabszym odbiciem wyniku z październikowych wyborów.
Partie które oczekują zmiany gospodarza Zamku Praskiego nie były w stanie wykreować własnego „politycznego” kandydata do walki z Zemanem, dlatego taktycznie zdecydowały o nieformalnym wsparciu „obywatelskich” kandydatów. Samorządowcy i ludowcy opowiedzieli się po stronie nobliwego i umiarkowanego Jiřígo Drahoša, skłania się do tego także TOP09. ODS, chociaż pozytywnie oceniła samą kandydaturę, nie zdecydowała się na wsparcie swojego danego przewodniczącego Topolánka.
Póki co nie został opublikowany żaden sondaż który uwzględniałby wszystkich zgłoszonych kandydatów. Najlepsze wyniki w sondażach publikowanych do tej porty uzyskiwał Zeman (powyżej 30%), z rywalizacji o kluczowe II miejsce lepiej wychodził Drahoš (ok. 20%) niż Horáček (ok. 15%). Pozostali kandydaci notowali znacząco niższe poparcie.
W potencjalnej drugiej turze Zeman łatwo pokonuje Horáčka (różnicą ok. 15 punktów procentowych), lecz przegrywa z Drahošem (w stosunku 49-51%). Na korzyść Drahoša przemawia to, że z głównych kandydatów odsetek jego zdeklarowanych przeciwników osiąga najmniejsze wartości (30% respondentów deklaruje, że Drahoš jest dla nich nieakceptowalny, podczas gdy dla Zemana wartość ta przekracza 50%). Z drugiej strony rekordowe 19% Czechów deklaruje, że nie wie kim jest były szef Akademii Nauk*.
Prezydent Zeman ogłaszając swoją kandydaturę zadeklarował, że nie będzie prowadził żadnej kampanii wyborczej, poświęcając się jedynie wypełnianiu swoich obowiązków na urzędzie. Nie rezygnuje jednak z swoich tradycyjnych wizyt gospodarczych w regionach, które w nadchodzącym okresie będą odbywać się w specyficznym, i trudnym do zaprzeczenia, kontekście kampanii. Nie należy spodziewać się udziału Zemana w żadnej z zaplanowanych debat, gdyż na tle pozostałych młodszych kandydatów, leciwemu prezydentowi poruszającemu się o lasce trudno byłoby je wygrać (w 2013 r. to Zeman był młodszym kandydatem w II turze).
Jak w kampanii wyborczej odnajdą się dotychczasowi nie-politycy Drahoš i Horáček trudno przewidywać. Specyfika czeskiego kalendarza wyborczego z procesu powstawania rządu Babiša uczyni główny temat polityczny przełomu roku, a tym samym i kampanii prezydenckiej. I może się okazać, że z planowanego referendum ws. osoby Miloša Zemana, prezydencka elekcja przerodzi się w II turę wyborów parlamentarnych, która dopiero pozwoli na spokojną pracę większościowemu, czy mniejszościowemu gabinetowi ugrupowania ANO.
* Przywołane dane pochodzą z sondażu agencji MEDIAN, Prezidentská volba – říjen 2017, 6. 11. 2017 (http://www.median.eu/cs/).