Paweł Sobik - Moji Pobliża
Narodziůł żech się na Górnym Ślůnsku, kaj czasym idzie jeszcze znojść ślady ciynżkij historii dwadziestego wieku. Z łopowieści ůmy nanosiůł żech na mapa przebieg starej granicy polsko-niemieckij, kiero kiedyś smyczyła się hań za płotym, a w szterdziestym piůntym jům przestawili 300 kilometrów dalij.
Nigdy żech ślůnskigo losu, niyroz czornego jak hajmat, nie broł za ciynżor. Pora lot niyskorzij, kej żech boł w gimplu, odkrůł żech, że mój Rybnik to richtig je środek Europy. Że tak samo daleko mom Wiedyń, Bratysława, Praga a Warszawa. Wziůn żech to za zaproszyni do przibliżania tego, co zdować się mogło łoddalone, abo fest daleki.
Mům rad roztomańte miejsca, ale najlepij się czuja na pograniczach, kierych nie do sie zawrzyć yno do jednej narodowej łopowieści. Miejsca kaj żyjům ludzie roztomańtych narodowości, jynzyków a religi, a dokupy gospodarzům na swoim hajmacie. Jak Syhot Marmaroski w Rumunii, przi kierego głównej drůdze stojům kole siebie kościół katolicki, cerkwie prawosławno a grekokatolicko i kalwiński zbór. Jak Subotica w Serbii, secesyjno perła Wojwodiny. Jak Siedmiogród. Jak Zakarpaci. Jak Wileńszczyzna…
Z każdej rajzy prziwoża niy zdjyncia a łopowieści. Taki kiere cniům za światym kiery łodchodzi, abo co tropiům, bo czas nie zagojůł wszyskich strupów. Abo taki blank wesołe, coby się radować z życia kiere můmy. Godki, choby yno te wartki w cugu, abo długi wieczerze przi flaszce wina – bulům mury a przibliżajům inkszego człowieka. Wtedy nasze, zdowałoby sie blank inaksze Pobliża, poradzům sie trefić na pisce horyzůntu.
Dorastałem na Górnym Śląsku, na którym czasem jeszcze można znaleźć ślady trudnej, dwudziestowiecznej historii. Z opowieści babci nanosiłem na mapę przebieg przedwojennej granicy polsko-niemieckiej, która kiedyś ciągnęła się tuż za płotem, a następnie została przesunięta 300 kilometrów dalej.
Nigdy jednak śląskiego losu, czasem czarnego jak ojczysta ziemia, nie traktowałem jako balast. Kilkanaście lat później, chyba już w liceum, odkryłem, że przecież mój Rybnik to najprawdziwszy Środek Europy. Że na wyciągnięcie ręki, w identycznej odległości, leżą Wiedeń, Bratysława, Praga i Warszawa. Potraktowałem to jako zaproszenie do przybliżania sobie tego, co wydawać się mogło oddalone, czy wręcz dalekie.
Lubię miejsca nieoczywiste. Pogranicza nie dające się zamknąć w jednej tylko narodowej narracji. Miejsca w których ludzie różnych narodowości, języków, religii troszczą się o wspólny kawałek ziemi. Jak rumuński Syhot Maramorski przy głównej ulicy którego sąsiadują ze sobą zgodnie kościół katolicki, cerkwie prawosławna i grekokatolicka i zbór kalwiński. Jak serbska Subotica, secesyjna perła Wojwodiny. Jak Siedmiogród. Jak Zakarpacie. Jak Wileńszczyzna…
Z każdej podróży przywożę nie zdjęcia, a opowieści. Tęskniące niekiedy za światem, który odchodzi, bądź bolesne, bo czas nie zagoił jeszcze wszystkich ran. Często po prostu afirmujące życie, z radościami i smutkami które przynosi. Rozmowy – choćby krótkie spotkania w podmiejskim pociągu, ale też długie wieczory przy bukłaku wina – burzą mury i przybliżają drugiego człowieka. Wtedy nasze, tak różne z pozoru, Pobliża zdają się zbiegać na linii horyzontu.
dr Paweł Sobik
Doktor nauk politycznych; autor monografii poświęconej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie; uczestnik wymian, forów i sympozjów w Polsce, Czechach, Litwie, Ukrainie, Białorusi i Rosji; członek komitetu organizacyjnego Międzynarodowego Kongresu Lituanistów; publicysta; podróżnik (odwiedzone 42 państwa), pilot wycieczek i przewodnik po Pradze.