Słowacja bez Kiski
Prezydent Słowacji Andrej Kiska zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o reelekcję w zaplanowanych na wiosnę przyszłego roku wyborach. Decyzja Kiski ma umożliwić nowe otwarcie w życiu politycznym naszego południowego sąsiada.
Przed czterema laty Kiska dość niespodziewanie wygrał wybory prezydenckie, pokonując w drugiej turze ówczesnego premiera Roberta Fico z lewicowej partii SMER. Przed wyborami Kiska nie angażował się w politykę, z sukcesem prowadził działalność biznesową i charytatywną. Swoją decyzję o starcie w wyborach tłumaczył chęcią wykorzystania możliwości jakie daje najważniejszy urząd w państwie do skutecznej pomocy obywatelom.
Jako prezydent, Kiska jednoznacznie opowiadał się za prozachodnią (prounijną i pronatowską) orientacją w polityce zagranicznej oraz wskazywał na konieczność głębokich reform państwa, zwłaszcza w tych obszarach, których wieloletnie zaniedbania prowadziły do społecznej frustracji (szkolnictwo, służba zdrowia). Wielu w jego otwartości i sposobie bycia widziało styl byłego czeskiego prezydenta Vaclava Havla.
Prezydentura Kiski znaczona jest trudną kohabitacją z główną słowacką siłą polityczną SMER (rządzącą, z krótką przerwą w latach 2010-2012, nieprzerwanie od 12 lat). Jej lider, Robert Fico, w ocenie Kiski ponosi osobistą odpowiedzialność za stan słowackiego państwa, niejasne kontakty z biznesem oraz tolerowanie quasi mafijnych układów. Sami politycy SMER-u nie pozostawali dłużni – wskazywali na brak kompetencji prezydenta, rzekome powiązania ze scjentologami, defraudację publicznych pieniędzy na prywatne loty do rodzinnej miejscowości w Tatrach czy niejasne finansowanie kampanii wyborczej.
Kiska, chociaż odczuwał społeczne wsparcie (od lat przoduje w rankingu zaufania), czuł się zmęczony prezydenturą. Już na początku roku dawał do zrozumienia, że nie jest zainteresowany kolejnymi pięcioma latami w Pałacu Prezydenckim. Wpływ na tę decyzję miały również narodziny syna Martina w lipcu ubiegłego roku – Kiska podkreślał, że najcenniejszy jest dla niego czas spędzany z najbliższymi.
Wielu spodziewało się, że Kiska zmieni swoją decyzję po brutalnym zabójstwie dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnirovej. Protesty społeczne, jakie wywołała ta zbrodnia, cieszyły się wsparciem prezydenta, nie został on jednak ich twarzą. Na przełomie lutego i marca Kiska – działając na granicy konstytucyjnych uprawnień – wymógł na Robercie Ficy rezygnację ze stanowiska premiera i powołanie nowego rządu.
Wydarzenia te przypomniał dzisiaj w swoim oświadczeniu. W jego ocenie, po zabójstwie Kuciaka i Kušnirovej Słowacja jest już innym krajem i wymaga innego przywództwa. Uznał, że konfrontacyjna rola, której odegrania wymagały okoliczności, nie przysłuży się już więcej państwu. Nowy prezydent miałby już być nieobciążony konfliktem z rządzącą większością.
Kiska wykluczył też, że stanie na czele nowego ruchu politycznego i będzie ubiegał się w 2020 r. o stanowisko premiera. Zapowiedział jednocześnie, że po zakończonej prezydenturze nie odejdzie z życia politycznego, ale będzie angażował się w sprawy społeczne.
Wybory 2019
Gdyby zdecydowałby się na start, Kiska byłby zdecydowanym faworytem przyszłorocznych wyborów. Jego decyzja wymusza na czołowych partiach politycznych konieczność przedstawienia własnych kandydatów.
Wśród polityków rządzącego SMER-u największe szanse na uzyskanie nominacji mogliby mieć szef dyplomacji Miroslav Lajčák oraz wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič. Z uwagi na drastycznie spadające preferencje partii, żaden z nich nie jest zainteresowany startem (Lajčák zdążył dziś zdecydowanie wykluczyć swój udział w wyborach). Brak osobistości o prezydenckim formacie może skłonić partię do szukania wspólnego kandydata całej koalicji rządzącej, którym mogliby zostać liderzy partii koalicyjnych: Andrej Danko (narodowcy) lub Bela Bugar (partia porozumienia słowacko-węgierskiego).
Decyzja Kiski stanowi rozczarowanie dla partii opozycji antysmerowskiej, które liczyły, że dotychczasowy prezydent będzie naturalnym liderem przeciwników SMER-u. Zainteresowanie udziałem w wyborach w wypadku rezygnacji Kiski zgłaszały nieoficjalnie posłanki Veronika Remišová (konserwatywna OLaNO) oraz Lucia Ďuriš Nicholsonová (liberalna SaS). W obu przypadkach są to osoby „numer 2” w swoich partiach: faktyczni liderzy partyjni nie są dobrze odbierani społecznie i wobec swojego elektoratu negatywnego nie będą ryzykować udziału w wyborach.
Brak potencjalnych kandydatów zdolnych wybrać wybory może spowodować, że do walki o najwyższy urząd w państwie włączą się osoby niebiorące udziału w aktywnej polityce. W ostatnim sondażu prezydenckim agencji Focus, przygotowanym w wariancie niekandydowania Kiski, największe poparcie uzyskała socjolog i była premier Iveta Radičová (13%; Danko 10%, Remišová 8%). Ta jednak nie wyraziła gotowości startu w wyborach.
dr Paweł Sobik