Milczenie powstańców – polemika z tekstem profesora Zdzisława Juliana Winnickiego
Tydzień temu na łamach portalu Znad Niemna – organu Związku Polaków na Białorusi, ukazał się tekst profesora Zdzisława Juliana Winnickiego poświęcony „białoruskiej depolonizacji polskich miejsc pamięci narodowej” – tekst bardzo bardzo ważny tak w kontekście podejmowanych pytań, jak i w szerszej skali problemu, którym jest brak bardziej abstrakcyjnych dyskusji na temat Polaków i polskości na Białorusi.
Ciekawą jednak rzeczą jest to, że profesor Winnicki nie ma racji w większości swojej argumentacji, jednak należy się z nim zgodzić co do wniosków.
Pisząc o „polskim styczniowym powstaniu narodowym” profesor Winnicki zakłada, że było ono w tym samym sensie „narodowe” tak w Koronie, jak i na Litwie, utożsamiając tu dwa pojęcia: „przynależący do polskojęzycznej kultury” i „polski narodowy” (jak pojmujemy to w XXI wieku), a w konsekwencji mieszając pojęcia „patriotyczny” – wynikający z lojalności do państwa i wizji Ojczyzny – i „narodowy” – wynikający z poczucia przynależności do wyobrażonej moralnej wspólnoty rzekomo podzielającej wspólną historię i kulturę.
Profesor Winnicki, co ważne, pomija w swoim tekście także klasowy aspekt tego powstania. Pisząc o zwalczających polskie powstanie prawosławnych chłopach, akcentuje skojarzenie wyznania z [przyszłą] narodowością, ignorując przynależność stanową. Wynika to, jak można się domyślać, z moralnych imperatywów nacjonalizmu, według których przynależność do narodu ma zupełnie inną, odrębną od wszelkich innych społecznych tożsamości, ontologię. Należy jednak wątpić, czy katoliccy chłopi spod Łęczycy posiadali w połowie XIX wieku taką samą polską świadomość, co ziemianie, czy kierowali się takim samym patriotyzmem dołączając do powstania, jak i je opuszczając.
W taki sposób jest tu pomijana dynamika społecznej transformacji pojęcia „narodu” – od narodu szlacheckiego Pierwszej Rzeczypospolitej do współczesnych nacji obejmujących wszystkie warstwy społeczne. Owa dynamika tymczasem w okresie zarania (czy też przed zaraniem) litewskiego i białoruskiego odrodzenia narodowego była szczególnie ciekawa – spójrzmy na programy „białych” i „czerwonych”, albo na białoruskojęzyczną gazetę „Mużyckaja Prauda” Wincenta Konstantego Kalinowskiego; to właśnie powstanie styczniowe miało na ową dynamikę wielki wpływ.
W efekcie profesor Winnicki posługuje się tą samą logiką, której stosowanie zarzuca w swym tekście białoruskim działaczom – rzeczywistość drugiej połowy XIX wieku postrzega w kategoriach późniejszych ideologii. Poza służeniem doktrynom, nie jest łatwo jest odnaleźć w tym merytoryczną wartość.
Z drugiej strony tekst profesora Winnickiego wskazuje na ważną rzecz: świat narodów i państw narodowych jest wzajemnie wyłączający się, ekskluzywny; jak pisał bowiem Ernst Gellner: „what is one state cannot be the other”.
Wszelaki nacjonalizm – pojmowany tu jednocześnie jako historycznie uwarunkowany sposób postrzegania różnorodności kulturowej oraz jak specyficzna ideologia, wynikająca z owego sposobu spojrzenia na świat – nawet w najbardziej otwartych i niedyskryminujących swoich przypadkach pozwala na inkluzję tylko poprzez asymilację lub podporządkowanie, a więc w tym przypadku – poprzez przywłaszczenie historycznego dziedzictwa i pamięci o bohaterach przez dominującą narrację.
Właśnie temu służyła wspominana w tekście profesora Winnickiego budząca kontrowersje akcja ustawiania pamiątkowych strzał w miejscach pochówków powstańców – konwersji krajowego dziedzictwa w narodowe, symbolicznego podporządkowania owej spuścizny pewnej narracji narodowej.
Dla białoruskiej ideologii narodowej dotychczasowe formy upamiętniania bohaterów powstania styczniowego wydają się obce; nie potrafi więc ona przyjąć polskojęzycznego (a przecież język polski dla większości powstańców był przynajmniej nie mniej bliski niż białoruski) upamiętnienia jako wystarczającego i równouprawnionego. Pod tym względem nie jest profesor Winnicki w błędzie, kiedy mówi o kradzieży pamięci i zwyczajnej nieprzyzwoitości.
Dodajmy w końcu, że ważnym osiągnięciem nowoczesnej ideologii narodowej była idea radykalnej emancypacji – po raz pierwszy w historii przedstawiciele wszystkich warstw społecznych stali się posiadaczami takich samych praw politycznych. Antyimperialistyczne dążenia wielu ruchów narodowych polegały właśnie na pragnieniu równości reprezentacji kultur różnych grup, nierzadko kojarzonych z podziałami klasowymi (np. czescy chłopi vs. niemieccy panowie etc.). W przypadku jednak inicjatywy z okazji stulecia Białoruskiej Republiki Ludowej, nieoczekiwanie zmarginalizowany stał się głos właśnie tych powstańców, którzy nie walczyli ani o o „narodową Polskę” profesora Winnickiego – niewątpliwie kojarząc swój patriotyzm z polskojęzyczną kulturą (ale nie koniecznie tylko z nią!) i pamięcią o Rzeczypospolitej Obojga Narodów – ani wręcz o „narodową Białoruś” .
Roman Urbanowicz
Pochodzi z Grodna.
Treści prezentowane w artykule są wyłącznie poglądami jego autora i nie można ich utożsamiać ze stanowiskiem fundacji.